Domowe pranie mózgu, czyli kilka słów o filmie Biała wstążka. Reżyser ucieka od banału i chce powiedzieć coś ważnego. 21 grudnia 2009, 12:00 Biała wstążka; dzieci; pranie mózgu;
29 września 2022 Mecenas Monika – okiem prawnika odc. 24 „Reklama, reklama – pranie mózgu już od rana”[1], czyli jak reklamować, by nie przeholować
Jeden z bardziej nieuchwytnych mężczyzn na świecie został zauważony w Singapurze przez lokalnego nauczyciela - donosiły duńskie gazety pod koniec 2006 roku. Dlaczego to wydarzenie stało
Letra de Reklama. Jedz Mentosy noś długie włosy na głowie opaskę szybko zerwiesz jakąś laskę. Sto panienek na twój widok się ślini bo właśnie założyłeś nowe pięćset jedyny. Mężczyźni na wasz widok wytrzeszczają gały boście się jakimś parfum popsikały. Myślisz jak tylko przeczytasz Harlequina, wyjdzie do ciebie
Inne teksty lyrics od tego wykonawcy: Zakopower Teksty na tej stronie mogą być wykorzystywane wyłącznie do celów osobistych i edukacyjnych. Autorzy lub właściciele utworu są właścicielami praw autorskich i praw autorskich.
Vay Nhanh Fast Money. Tato – to nie szklanka z whisky, to nie kufel piwa Temat może dziwny, inny. Nie mogłam się oprzeć, żeby tego z siebie nie wyrzucić. Innymi słowy mieliśmy niedawno dzień mamy. Dzień, gdzie wszystkie mamy otrzymują ogrom serdeczności, wdzięczności za trud wkładany przez okrągły rok, bukiety kwiatów itp. itd. I to jest fajne, super i trzeba to święto celebrować. Już wkrótce, bo 23 czerwca zbliża się piękne święto – DZIEŃ TATY. Pytanie – jaki idealny prezent sprawić tatusiowi, przewija się wśród wielu małych i dużych główek. To święto to piękna okazja, by wyrazić miłość i wdzięczność tacie. Proste jest, że gdyby Twojego i mojego taty nie było, to i Ciebie i mnie też by nie było. Wiadomo – biologia, no i fakt że do tanga trzeba dwojga. REKLAMA, REKLAMA – PRANIE MÓZGU JUŻ OD RANA Do czego pragnę nawiązać? Mianowicie do reklam, które wyświetlają mi się od tygodnia. Kwestia doboru prezentu dla mężczyzny bywa czasem kłopotliwa, więc szukając po wpisaniu w wyszukiwarkę internetową „prezent na dzień taty” wyświetla się cała lista – można by rzec że fajnie, ale tak nie jest. To, jak jest postrzegany tata w świecie, bardzo mnie złości. Kolokwialnie mówiąc mam focha na ten świat, ponieważ pokazuje w bardzo złym świetle ważnego człowieka w życiu każdego dziecka – TATĘ. Posłuchajcie – kto da radę i ma ochotę! Internetowe reklamy prześcigają się w oferowaniu prezentów na ten szczególny dzień, jakim jest Dzień Taty i co mi się rzuca okropnie w oczy, to forma tych właśnie prezentów. Może ja jestem jakaś inna, może się czepiam, ale mi się to po prostu nie podoba. PREZENTY „do luftu” I tak na Dzień Taty oferowane są np: 6 pak piwa w drewnianej osłonce z napisem niezbędnik taty…. imię grawerowane na zamówienie – no bomba,kufel piwa z napisem najlepszy tata – szkoda że bez dopisku to tata podchmielony,Kochany tata – whisky Ballantine’s grawerowana na Dzień Ojca,grawerowana karafka do whisky,leżak z napisem: „Tata sprawia że piwo znika, a jakie są Twoje super moce?” – to już jest totalne przegięcie treści nad formą,piwo litrowe „złoty tata”,czekoladki na prezent w kształcie whisky,nosidełko na dzień ojca – na 6 butelek piwa,otwieracz do piwa ze specjalnym miejscem na grawer. Alkoholowy koszyk – promowanie alkoholu jako prezentu na Dzień Taty jest zwyczajnie nie na miejscu Wyobraź sobie swoje dziecko, które niesie ojcu któryś z tych gadżetów. Ma ofiarować go z radością, z życzeniami zdrowia i szczęścia. No przepraszam bardzo, ale to jakaś abstrakcja. Istna tragedia, bo cóż fajnego dla dziecka może być w „podchmielonym tatusiu”, a druga sprawa – jak to ma przynieść temu ojcu zdrowie i szczęście to nie mam pojęcia, no ja tego ogarnąć nie umiem. No ale rozumiem, jest popyt – jest sprzedaż. WYBIERAJ Z GŁOWĄ Nie mówię że tylko takie prezenty oferują nam sklepy. Są również prezenty ciekawe, z pomysłem, np. koszulki z fajnym przesłaniem, zestawy majsterkowicza, hobbystyczne zestawy i to jest cool, natomiast zdecydowana większość to prezenty z podtekstem, że jak tata to i alkohol. STEREOTYPY SCHOWAJMY DO SZAFY – NIECH TAM SOBIE SMACZNIE ŚPIĄ Ten stereotyp, który ciągnie się od wielu lat, że jak trzeba zorganizować prezent dla mężczyzny to najlepszy będzie alkohol – jest delikatnie mówiąc nie na miejscu. Chyba nikomu nie powinno zależeć na promowaniu picia, bo po pierwsze – to pozytywnie na zdrowie nie wpływa, a po drugie – po co pokazywać dzieciom, że wspólna konsumpcja napojów alkoholowych jest czymś bardzo atrakcyjnym i pożądanym. TATO I ALKOHOL NIE IDĄ W PARZE – MAMA I TATA TO ZGRANY DUET Nie, nie, nie – to mi się strasznie, ale to strasznie nie podoba. Moje dzieci swojemu tacie na pewno nie sprezentują takiego „cuda na kiju”. One obraz taty namalują inaczej. Nie chce w żaden sposób w podtekstach pokazywać dzieciom, że tatuś to ma się kojarzyć z piciem, albo gadżetami które mu się do tego picia przydadzą. Jest tyle domów, gdzie ten alkohol rujnuje ludziom życie, dzieci w tych domach marzą, aby wsyscy byli trzeźwi chociaż jeden dzień – bo to tylko nam się wydaje, że one nie widzą. Dzieci to doskonali obserwatorzy, to że milczą, nie znaczy że nie dostrzegają rzeczywistości. Ja wszystko rozumiem, alkohol jest dla ludzi, umiar itd., ale prezenty od dziecka dla taty z podtekstem alkoholowym to jest jakaś komedia. TATA – BOHATER DOMU, NAJLEPSZY PRZYJACIEL Tato to bohater domu, który: skręci rower, umie składać trampolinę jak nikt inny,w wodzie jest najstraszniejszym rekinem, a przy tym bardzo przyjaznym,umie naprawić każdą zabawkę i nawet lalce jest w stanie dać drugie życie,wymyśla wycieczki w minutę,potrafi wytrzymać tysiące wpinanych spinek we włosy, bo córki postanowiły otworzyć zakład fryzjerski,przybije gwoździe w domku na drzewie, bawi się najlepiej na świecie, bo nie analizuje jak mama, nie każe jeść na siłę jak mama, bo przecież po jednym dniu bez jedzenia jeszcze nikt nie padł,potrafi obronić przed strasznym pająkiem, czy czerwoną mrówką,potrafi zbudować dom,posadzić drzewo i mieć szczęśliwe dzieci. Niech taki obraz taty przedstawia nam świat. Wiadomo – ojcowie są rożni, jak rożne są matki, jak rożni są ludzie. Ale pokazujmy dzieciom, jak powinien ten tata wyglądać, nie zakrzywiajmy jego obrazu procentami. Tata to super gość o super mocach, który ma milion zalet, tysiące zainteresowań i sto różnych pomysłów na spokojne i ciekawe życie swojej rodziny.
To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję Becik Mon, 29 Sep 2008 - 09:35 Pewnego ranka moja Oliwka stoi przed telewizorem i mĂłwi..."nie Pani ja w domku"...powtarza tak chyba ze 3 razy...ja myĹ›lÄ™,o co jej chodzi???A to byĹ‚a reklama i Pani powiedziaĹ‚a..."Oliwia juĹĽ w kioskach" To tyle,dziÄ™kujÄ™ za uwage!!! olatola Mon, 29 Sep 2008 - 09:37 Gosia83 Mon, 29 Sep 2008 - 09:38 - hihi...bÄ™dÄ… wmawiać dziecku, ĹĽe w kiosku jest jak w domu caĹ‚y czas... szantrapa Mon, 29 Sep 2008 - 09:54 Hehe, dobre, ale powiem Wam, ĹĽe w mojej maĹ‚o ciekawej dzielnicy mieszkajÄ… dość...nietypowi ludzie. Jak przyjechaĹ‚am ze szpitala z malutkÄ… Oli, sÄ…siedzi wyszli zobaczyć i pytajÄ… o imiÄ™. MĂłwiÄ™ , ĹĽe Oliwia, a sÄ…siad, mĹ‚ody chĹ‚opak: "To jest takie imiÄ™? MyĹ›laĹ‚em, ĹĽe taka gazeta "...on to na powaĹĽnie Becik Mon, 29 Sep 2008 - 10:28 CYTAT(magdainpoland @ Mon, 29 Sep 2008 - 10:54) Hehe, dobre, ale powiem Wam, ĹĽe w mojej maĹ‚o ciekawej dzielnicy mieszkajÄ… dość...nietypowi ludzie. Jak przyjechaĹ‚am ze szpitala z malutkÄ… Oli, sÄ…siedzi wyszli zobaczyć i pytajÄ… o imiÄ™. MĂłwiÄ™ , ĹĽe Oliwia, a sÄ…siad, mĹ‚ody chĹ‚opak: "To jest takie imiÄ™? MyĹ›laĹ‚em, ĹĽe taka gazeta "...on to na powaĹĽnie ProszÄ™ CiÄ™,nie strasz...brrr Myssia Mon, 29 Sep 2008 - 12:35 maminka43 Mon, 29 Sep 2008 - 12:38 Cleo Mon, 29 Sep 2008 - 12:42 ale fajne:) renata19750702 Mon, 29 Sep 2008 - 13:39 lalalala Mon, 29 Sep 2008 - 15:34 No bo co za bzdury w tej telewizji wygadujÄ…, to siÄ™ juĹĽ w gĹ‚owie nie mieĹ›ci... aj80 Sat, 25 Oct 2008 - 23:08 Ĺ›wietne To jest wersja lo-fi głównej zawartoĹ›ci. Aby zobaczyć peĹ‚nÄ… wersjÄ™ z wiÄ™kszÄ… zawartoĹ›ciÄ…, obrazkami i formatowaniem proszÄ™ kliknij tutaj.
Łukasz z reklamami ma do czynienia dosyć rzadko. Jednak to w zupełności wystarczy, by zaobserwować, jak skutecznie specjaliści od marketingu oddziałują na myślenie dziecka. Koniec każdej reklamówki kwitowany jest następująco: "Chcę to mieć!" I nie ważne czy będzie to miś eduś czy "ulubione ciasto wszystkich Polaków"... Slogany reklamowe wpadają w ucho szybko i równie szybko "wzbogacają" słownictwo dziecka o różne zwroty i wyrażenia... Łukasz rysuje z Tatą obrazki. Po chwili mówi:- Już lepiej nie można pokazać, że ta pani to jabłko, a ten pan to błonnik! (z reklamy soku jabłkowego). Następnie, w przerwie między jednym a drugim łykiem swojego picia - A to tekan, czy co to? - pyta. Zdezorientowany Tata po chwili łapie, że synkowi chodzi o ulubiony gatunek herbaty "naszego" mistrza...
Reklama, reklama. Pranie mózgu już od rana! – tak kiedyś śpiewał towarzysz i w sumie trafnie. Atakujące nas ze wszystkich stron produkty narastają zwłaszcza teraz, w okresie świątecznym. Kup pan pralkę, zmywarkę, tablet, peceta, nowego Mercedesa i podwójny bilet do Pułtuska w cenie jednego – a wszystko to w pięć minut przez darmowe konto w banku, kiedy drugą ręką sięgasz po Polo trzeba jednak przyznać, że pośród tego chaosu trafi się czasem jakiś rodzynek, perełka czy inny przysmak elit. Tak, są, względnie zdarzają się reklamy dobre. Ba! Jest też mnóstwo genialnych, a wiele doczekało się także statusu kultowego – nierównego być może X muzie, lecz jednak. Wbrew pozorom bardzo dużo reklamowych hasełek, czasem naprawdę kuriozalnych, trafiło także do szeroko pojętej popkultury, jak i języka potocznego. I to właśnie na takim miksie użytkowej maniery i kultu będziemy się dziś – jak głoszą wszak reklamy – dobre, bo polskie, toteż przykłady będą głównie z rodzimego podwórka. Ale nie tylko, wszak zaistniało w naszych domostwach również parę zagranicznych pomysłów, odpowiednio przetłumaczonych na świergoczący słowiański. A ponieważ jest doprawdy w czym przebierać, toteż cyferki idą tym razem w górę, a matematyka okazuje się skomplikowana. Wybrałem bowiem „tylko” dziewiętnaście towarów, z których część reprezentowała albo konkretna seria pomysłów, albo też kilka różnych, równie dobrych tzw. 30-sekundówek, co daje razem aż trzydzieści trzy reklamy do obejrzenia (także w linkach). Większość wyciągnąłem z odmętów internetu, zatem szykujcie się też na niewielką łezkę nostalgii. Jedziemy (tym razem bez oglądania się na alfabet)!Statoil – fanty babciI to dosłownie jedziemy – na stację Statoil! Przykład to być może nie urastający do rangi legendy, niemniej wspominany ciepło przez tych, którzy z jakichś względów zdecydowali się go zapamiętać. Od jej telewizyjnej premiery marka zresztą nieco straciła na popularności i, jak każda inna firma, przeszła trochę zmian. Lecz w owej chwili, prawie dwadzieścia lat temu, hasełko na stacji Statoil odpowiadało mniej więcej dzisiejszemu Leć do Biedronki (a w momentach kryzysu również ripoście Twoja stara!). A i samą reklamę zwyczajnie fajnie było sobie obejrzeć. I nic dziwnego – jest pomysłowa, dobrze i jednocześnie nienachalnie osadzona w polskich realiach, zrealizowana z polotem oraz humorem. No i babuszka budzi dużą sympatię. Aż ma się ochotę sięgnąć po wyświechtany slogan: dziś już takich nie robią.(No to) FrugoBez dwóch zdań jedna z najbardziej kreatywnych i trafiających do widza (zwłaszcza do młodzieży, która jest wszak targetem) serii reklam. Świeże tak w chwili, w której dotarły na mały ekran, jak i z dzisiejszej perspektywy. Co więcej, jest to też dowód na to, że nie wszystkie reklamy kłamią. W czasach swojej największej świetności Frugo faktycznie rozchodziło się jak świeże bułeczki, a i teraz radzi sobie całkiem nieźle na rynku. Autentycznie dobry i soczysty jest też smak owego napoju (obecnie w sześciu kolorach), którego klasy dopełnia oryginalne opakowanie z tzw. guzikiem bezpieczeństwa (wtedy absolutne novum), jakie nie uległo zmianie od 1996 roku (z przerwami). Nic, tylko pić!Pij mleko, będziesz wielki!A skoro już o piciu mowa… Mleczna kampania to już typowa „społecznica”. Niemniej warta odhaczenia. To wszak jedna z najdłuższych takich serii w historii – trwa nieprzerwanie od dwunastu lat, wciąż sięgając po nowe autorytety, głównie sportu. Powala także skala projektu, który nie ogranicza się jedynie do telewizji, ale generalnie do wszystkiego, co w zasięgu wzroku. Liczba osób i firm, które zaangażowały się w całą sprawę, w dodatku pro bono, również musi robić wrażenie. Jednak bądźmy szczerzy, to nie jest najlepszy produkt marketingowy made in Poland. Chwali oczywiste, czyni to w sposób mocno czarno-biały (pijesz – wygrywasz, nie pijesz – nic z ciebie nie będzie) i niejako moralizatorski (czego skutkiem liczne parodie, z wódką na czele). Ale skuteczny. Hasło to zna już na pamięć każdy Polak, a wielu z nas wcieliło je w życie. Kolejnym plusem są także nieliczne, „natchnione” historyjki, jakie ta akcja przyniosła – dokładnie takie, jak ta:Werther’s Original – poczciwy starzecMiła, wyświechtana i gotowa do wyśmiania – to też zalety pierwszej nie-polskiej reklamy na liście. Ale nie tak do końca. Jasne, produkt jest zagraniczny, materiał wideo również. Lecz dubbing (dość nieudolny, jeśli przyjrzeć się ruchowi ust dziadziunia) jest już swojski, co pozwoliło mu bez problemu poradzić sobie na rodzimym rynku. Ponad stuletnia marka dzięki tej reklamie z 1997 roku została rozsławiona na całym świecie. Lecz w nadwiślańskim kraju szybko przeniknęła do życia codziennego i niczym dialogi z Kilera dostała do mowy potocznej. Z czasem co prawda zarówno wydźwięk filmiku (z dzisiejszej perspektywy podświadomie wymuszającego pedofilskie skojarzenia), jak i popularność słodkich, karmelowych cukierków znacząco osłabły, lecz dalej co jakiś czas każdemu zdarza się powiedzieć „dziś sam jestem dziadkiem” lub „cóż mogę dać mojemu (wstaw dowolny zamiennik wnuczka)…?”. A to o czymś 2000 – ojciec, co robim?Flagowy produkt firmy Unilever to już dziś duch przeszłości. W latach 90. wychodził natomiast w przeszłość samą swoją nazwą. Ale tylko nią, bo cała reszta była niezwykle kiczowata nawet jak na ówczesne niedoświadczenie w reklamowej branży. Hasełko główne – nawiązujące do Sienkiewiczowskiej trylogii, z której bohaterowie, bracia Kiemlicze, w końcu sami pojawili się w reklamie – zatrybiło jednak jak mało kiedy. Tak jak w poprzednim przypadku, „ojciec, prać?” wciąż zdarza się usłyszeć czasem gdzieś na mieście i bynajmniej nie jest to wpływ opasłej lektury szkolnej. Zakrojona na szeroką skalę operacja często sięgała przy tym także po inne kultowe odniesienia, na przykład zatrudniając obsadę Czterdziestolatka. Ale to nie pomogło i ostatecznie proszek dopełnił swego przeznaczenia, w nowym milenium dosłownie wypierając się samemu z rynku.
Joanna Jankowiak Jak znaleźć się w wąskiej grupie reklam, które przykuwają uwagę odbiorcy i zostają z nim na dłużej? Oto jest pytanie... Reklama, reklama. Pranie mózgu już od rana - tymi słowami znany w latach dziewięćdziesiątych artysta komentował rosnącą popularność reklam. Dzisiaj ich obecność już nas w ogóle nie dziwi, gdyż stały się nieodłącznym elementem naszej codzienności. Niekoniecznie jednak pożądanym. Co najczęściej bowiem robimy podczas przerwy reklamowej? Idziemy zaparzyć sobie herbatę czy zmieniamy kanał. Na stronach WWW atakujące nas okienka i filmiki zamykamy jednym kliknięciem, nie pamiętając nawet ich nadawcy czy treści. Jesteśmy bowiem reklamami po prostu zmęczeni. Jednostronny przekaz i agresywne wkraczanie w każdą sferę naszego życia nie jest już niezawodną metodą na uwagę, gdyż nauczyliśmy się traktować przekaz reklamowy selektywnie. Jak zatem znaleźć się w tej wąskiej grupie reklam, które przykuwają uwagę odbiorcy i zostają z nim na dłużej? Ambient marketing Receptą zdaje się być zastosowanie mniej standardowych form przekazu, czyli tzw. ambient marketingu. - Działania tego typu bazują na stymulowaniu emocji - głównie zaskoczenia. Bodziec wywołujący zaskoczenie przyciąga naszą uwagę, stajemy się czujniejsi, chcemy być bardziej świadomi tego, co wokół nas się dzieje - wskazuje Sandra Rona, psycholog społeczny. - Dzięki temu treści dłużej pozostają w świadomości potencjalnych odbiorców. Sceptycy klasycznych form reklamy z pewnością od razu podchwycą ideę ambient marketingu, która skierowana jest do konkretnego klienta, omijając tradycyjne środki masowego przekazu (telewizja, radio, prasa). Ambient najczęściej wkracza w przestrzeń miejską, choć równie eksploatowany jest internet. Popularnymi miejscami „w realu”, wykorzystywanymi w tego typu kampaniach, są toalety. Dotyczy to głównie tych w klubach czy restauracjach - z racji tego, iż zapewniają odrobinę intymności i spokoju, zarazem zwiększając podatność na bodźce. Podobnie dobrym miejscem do tego typu przekazu są przystanki autobusowe. Czekający na transport ludzie są bowiem otwarci na umilające im czas oczekiwania niestandardowe elementy wokoło. Dużą zaletą tego typu akcji promocyjnych jest również ich „wirusowy zasięg”. - Oznacza on ni mniej, ni więcej, tylko to, że stworzone przez nas treści zostaną przekazywane dalej bez naszego bezpośredniego udziału. W dobie powszechnie funkcjonujących społeczności internetowych dobrze poprowadzona akcja marketingowa będzie najprawdopodobniej rozpowszechniana poprzez np. przesyłanie linków, umieszczanie na tablicy itp. Dzięki temu zyskujemy rozgłos stosunkowo niskim kosztem - tłumaczy Sandra Rona. Poza granicami tradycji Coraz częściej i w naszą polską przestrzeń wkraczają zaskakujące w swej formie reklamy. Najczęściej decydują się na nie duże, znane brandy lub firmy mające odpowiedni budżet do wejścia na rynek. Najważniejszy w samej kampanii jest jednak pomysł, który sprawi, że ludzie będą chcieli mówić o akcji innym i dzielić się z nimi swoimi doświadczeniami. Według badań przeprowadzonych wśród agencji marketingowych, wskazuje się aż na 77 proc. skuteczność narzędzia, jakim jest ambient. Trzeba mieć jednak świadomość, że stworzenie niestandardowego i ciekawego przekazu wiązać się może z dość dużym wydatkiem. Zobaczmy, jakie marki zdecydowały się zaryzykować, wychodząc do potencjalnego klienta „na ulicę”. „Merlin wychodzi do Ciebie” Dokładnie pod takim hasłem odbyła się kampania ambientowa polskiej księgarni internetowej Merlin. Na ulicach Poznania pojawiły się mobilne regały z książkami, które obsługiwały postaci z książek i filmów. Akcja miała związek z przeniesieniem firmy do wspomnianego miasta i otwarciem w nim pierwszego punktu odbioru zamówień. Mobilne punkty dawały przechodniom możliwość zatrzymania się na chwilę w miejskim zgiełku, pooglądania czy nawet przeczytania fragmentu interesującej książki. - Akcja ta jest doskonałym przykładem na to, jak przy okazji promocji idei, z którymi związana jest marka, przemycić również jej brand i pokazać klientom, że jesteśmy otwarci na ich potrzeby i gotowi nawiązać z nimi bezpośredni kontakt - podkreślił w wypowiedzi dla Piotr Baranowski, business development director z agencji odpowiedzialnej za wspomnianą akcję promocyjną. Dodatkowo strażnicy mobilnych regałów wręczali każdemu zainteresowanemu zniżkowe bony na zamówienia z dostawą do nowego punktu odbioru. - Ambient wzbudził ogromne zainteresowanie poznaniaków. Byliśmy zaskoczeni, jak pozytywnie zostały odebrane mobilne biblioteczki - dodaje Piotr Baranowski. Wspomniany ambient okazał się tak dużym sukcesem, że powtórzono go również w innych polskich miastach. Niewidzialny pies na spacerze Zupełnie inny sposób zaistnienia w przestrzeni miejskiej wybrała Kompania Piwowarska SA, w kontekście wprowadzenia w 2005 roku nowej marki piwa „Dog in the Fog”. Kampania ta nagrodzona została w prestiżowym konkursie branży reklamowej Effie. Jednego dnia, o określonej godzinie, w określonych miejscach w ośmiu miastach Polski, spotkali się właściciele... niewidzialnych psów. Zamieszanie trwało zaledwie kilka minut, po czym grupa rozchodziła się w różnych kierunkach, znikając w uliczkach miasta. Ten osobliwy happening stał się przedmiotem dyskusji na wielu forach internetowych, gdzie próbowano odgadnąć, czego on dotyczył. Wśród hipotez pojawiały się kampanie producentów karm dla psów czy agitacja społeczna na rzecz bezdomniaków. Reklama przyniosła spektakularny efekt. „W trakcie trwania całej akcji (warto podkreślić, że było to zaledwie 5 dni) ukazało się 20 publikacji, w tym: 1 publikacja telewizyjna - TVP program II Panorama ( godz. to wydanie Panoramy obejrzało 1 185 tys. widzów), 8 publikacji radiowych ( Program III PR, Złote Przeboje, Radio Pogoda, Radio Kolor, Radio Wawa, Radio Zet) oraz 10 publikacji prasowych. Dyskusje na temat akcji toczyły się na 80 forach dyskusyjnych” - wylicza branżowy portal Rozgość się Kampanie ambientowe mogą również być o wiele prostsze w swojej formie. Idealnym przykładem na to było wykorzystanie przestrzeni przystanków autobusowych przez szwedzką firmę Ikea. Aby umilić czas oczekiwania na środek lokomocji, przygotowano wystrój niemal idealnie imitujący domowe wnętrze. To działanie marketingowe miało jednak jeszcze jeden cel - społeczny. Przy okazji oczekiwania na autobus zadawano bowiem mieszkańcom poszczególnych lokalizacji pytania dotyczące tego, co ich zdaniem można by wygodniej urządzić w ich miastach. Dało to mieszkańcom możliwość podzielenia się opinią na temat komfortu życia w ich otoczeniu. - Staramy się także działać społecznie. Stąd właśnie pomysł na akcję zachęcającą mieszkańców do wypowiedzenia się na temat tego, co chcieliby zmienić w swoim mieście, aby mieszkało im się wygodniej, ładniej i przyjemniej - wyjaśniła „Dziennikowi Polskiemu” Joanna Łozińska, rzeczniczka Ikei. Trudne decyzje Dlaczego zatem, mimo świetnego odbioru akcji ambient marketingowych, w Polsce wciąż tak mało jest niesztampowych działań marketingowych? - Ambient marketing zmienia się bardzo dynamicznie. Coś, co już raz wywołało pożądany efekt, niekoniecznie sprawdzi się następnym razem. Potrzeba więc oryginalności, nieszablonowości, prowokacji, a te rzeczy wiążą się z ryzykiem. Nie wiadomo, jak klienci na nią zareagują, czy wywołamy pożądane reakcje. Aby mieć w tym obszarze pewność, warto poradzić się specjalistów. Reklama ambientowa może więc pochłonąć sporo czasu i pieniędzy, a nie przynieść spodziewanych efektów. Stąd klasyczne metody marketingowe są przez polskich przedsiębiorców wybierane częściej - są bezpieczne, znane, prostsze, choć wcale nie bardziej skuteczne. Musimy pamiętać, że taki rodzaj marketingu wymaga też odpowiedniego przygotowania, na które potrzeba zaangażowania i czasu. Na to reklamodawcy często nie chcą sobie pozwolić - wyjaśnia Sandra Rona. Tak naprawdę wybór rozwiązania marketingowego jest sprawą indywidualną przedsiębiorcy. Od niego zależy, czy wybierze to, co ma szansę zaciekawić, przykuć uwagę i skłonić do dyskusji, czy schowa swój przekaz w klasycznych ramach reklamy.
reklama reklama pranie mózgu już od rana